nie ma depresji
na stoły wyrzucam mięso kiedy przewodzi mi rozstrój żołądka
mogę wszystko w krzywym alfabecie
zamykać w klatki wiersza o porządnym niesmaku.
wznosić się mogę. słowem.
ponad te wszystkie inne formy w których mi przyszło i przychodzi być
ponad fejsbuki i dylematy dym z papierosa
kiedy nie słodzę kawy
a tylko cukrem bywam i kiedy wydaję książki z wierszami.
których jeszcze w sklepach nie ma.
albo już nie ma
bo wszystkie się sprzedały za szybko.
Cukier, Nic ci nie powiem
urojony ty z tym swoim małym nie-istnieniem latarnia ulicznych krawężników trzymająca ćmy, które pękają krucho jak krople o parapety, urojona ja nie-artystka obłąkana w pomarańczowym dymie niebieskiego papierosa wrośnięta w swój pieprzony idealizm odpowiedziały za nas puste noce, każda z nich pragnęła tylko kolejnych dni, a my, my zauroczyliśmy się w przemijaniu...
OdpowiedzUsuńto tak pod wpływem Twoich słów.
Lubię, kiedy moje słowa mają wpływ.
OdpowiedzUsuńŁadne te Twoje liryczne urojenia, latarnie i ćmy, ciepło pomarańczowego dymu z niebieskiego papierosa i zauroczenie w przemijaniu. Ładny pieprzony idealizm, który czasem smakuje tak gorzko jak spalone mięso z moich wierszy.
Tutaj, gdzie nikogo nie ma.
Postudzę teraz powietrze oddechem.
OdpowiedzUsuń